Autor: Marzena Sygut • Źródło: Rynek Zdrowia
Pandemia spowodowała lokalne utrudnienia z właściwym zagospodarowaniem odpadów medycznych. Problem ma rozwiązać budowa dużej instalacji do ich utylizacji. Czy to dobre rozwiązanie?
- W pandemicznym roku 2020 liczbę odpadów medycznych szacowano na 115 tys. ton, przy mocach przerobowych zakładów utylizacji na poziomie 70-80 tys. ton rocznie
- Ministerstwo Klimatu i Ochrony Środowiska widząc problem planuje przygotowanie po pandemii odpowiednich przepisów w celu zapobiegania takim sytuacjom
- Wśród zapowiadanych zmian znalazły się: budowa dużej instalacji do utylizacji odpadów medycznych oraz wydanie specustawy gwarantującej partnerstwo prywatno-publiczne przy budowie instalacji
- Zdaniem Kariny Szafranek-Braś, uruchomienie nowej instalacji nie jest rozwiązaniem
- Konieczne jest rzetelne zbilansowanie ilości wytwarzanych odpadów oraz aktualnie obowiązujących mocy przerobowych występujących w danym województwie
Krzysztof Zaręba, prezes Polskiej Izby Gospodarczej „Ekorozwój”, wskazuje, że w roku pandemii – 2020, liczbę odpadów medycznych szacowano na 115 tys. ton. Tymczasem moce przerobowe polskich zakładów utylizacji osiągają poziom 70–80 tys. ton rocznie. Aby zapewnić ciągłość procesu część medycznych śmieci wysyła się obecnie do utylizacji za granicę, m.in. do Niemiec.
To, że problem istnieje dostrzega również Ministerstwo Klimatu i Ochrony Środowiska. Wiceminister Jacek Ozdoba podczas posiedzenia Senackiej Komisji Środowiska (28 kwietnia) przyznał, że resort zdaje sobie sprawę z wagi problemu. Aby usprawnić proces zmienił przepisy, upoważniając wojewodów do wydawania decyzji administracyjnych, np. umożliwiających utylizację odpadów medycznych w innych instalacjach niż spalarnie czy ich odbiór przez straż miejską.
Jedna, duża centralna spalarnia?
Oprócz działania punktowego – jak określił to wiceminister Ozdoba – resort planuje też przygotowanie po pandemii odpowiednich przepisów w celu zapobiegania takim sytuacjom.
Wśród nich wymienia budowę dużej instalacji do utylizacji odpadów medycznych, co powinno spowodować spadek cen ich odbioru, m.in. ze szpitali czy DPS-ów. Rozważane jest także opracowanie specustawy, która pomogłaby w budowie instalacji z udziałem prywatnych podmiotów i Skarbu Państwa.
– W sektorze wystąpiła widoczna luka inwestycyjna, która była m.in efektem likwidacji dużej części zakładów państwowych zajmujących się tą działalnością. Obecnie prowadzą ją przede wszystkim firmy prywatne, a ich liczba i moce przerobowe są niewystarczające, zwłaszcza w sytuacji tak trudnej jak pandemia – mówił Ozdoba.
W odpowiedzi nadesłanej do Rynku Zdrowia Ministerstwo Klimatu podało, że w Polsce obecnie działają 23 instalacje mogące unieszkodliwiać odpady medyczne i weterynaryjne.
„Wśród spalarni odpadów medycznych i weterynaryjnych są zarówno te dedykowane wyłącznie przetwarzaniu odpadów medycznych i weterynaryjnych, jak i duże spalarnie odpadów niebezpiecznych przetwarzających inne rodzaje odpadów” – przekazał Wydział Komunikacji Medialnej Departamentu Edukacji i Komunikacji Ministerstwa Klimatu i Środowiska.
Łączna roczna moc przerobowa tych instalacji wynosi ok. 148 tys. Mg rocznie. Wartość ta dotyczy wszystkich rodzajów odpadów dopuszczonych do przetwarzania w tych instalacjach. – Z danych z bazy Centralnego Systemu Odpadowego (CSO) wynika, że masa wytwarzanych odpadów medycznych i weterynaryjnych o właściwościach zakaźnych w latach 2017 i 2018 utrzymywała się na podobnym poziomie ok. 63 tys. – poinformowało Ministerstwo Klimatu i Środowiska.
Szpitale skarżą się na zbytnie obciążenie finansowe
Problem w tym, że to nie jedyne trudności, które się pojawiły. Senator Beata Małecka-Libera podczas posiedzenia wspomnianej Senackiej Komisji zwróciła uwagę na to, że kłopotem dla podmiotów medycznych w czasie pandemii, w tym głównie szpitali, stała się nie tylko zwiększona liczba oddawanych odpadów medycznych, ale przede wszystkim rosnące koszty ich utylizacji.
– Te często wzrosły nawet o 100 proc., co stało się ogromnym problem dla placówek borykających się z trudnościami finansowymi – zaznaczyła senator.
Alicja Nadarzyńska, członkini Rady Głównej Związku Pracodawców Zakładów Termicznego Przekształcania Odpadów w Poznaniu, przyznała, że z danych ZPZTPO dotyczących szpitali tymczasowych wynika, że wzrost wytwarzania zakaźnych odpadów medycznych na 1 łóżko covidowe wynosi ok. 2,5 – 3 kg dziennie. Podczas gdy w normalnych sytuacjach był to poziom około 0,9 kg dziennie.
Rosnącym kosztom nie zaprzecza też branża zajmująca się utylizacją odpadów medycznych.
Jak przyznaje Karina Szafranek-Braś, wiceprezes Związku Pracodawców Zakładów Termicznego Przekształcania Odpadów Przemysłowych i Medycznych na rzecz Ochrony Zdrowia i Środowiska, faktem jest, że ceny rosną, jednak na ten wzrost wpływa bardzo wiele czynników. Mowa tu zarówno o wzroście kosztów mediów, materiałów, płac, jak również o konieczności sprostania nowym obowiązkom, które wynikają ze zmiany ustawy o odpadach i rozporządzeń wykonawczych, jak i konieczności dostosowania instalacji do konkluzji BAT.
Jakość musi kosztować
– Wzrost cen w tym kontekście nie może być rozpatrywany jako czynnik subiektywny. Należy tutaj przywołać doświadczenia lat ubiegłych, gdzie niska cena nie gwarantowała jakości, a dążenie wytwórców do uzyskania jak najniższej ceny było/jest powodem powstawania bomb ekologicznych, za które dzisiaj jako społeczeństwo płacimy podwójnie – podkreśliła Karina Szafranek-Braś.
Wyjaśniła też, że wzrost cen jest również związany ze zmianą wynikającą ze wzrastających wymagań klienta, w tym przypadku szpitali, które to wytwarzają więcej odpadów, żądają większej ilości pojemników oraz częstszych odbiorów. – Nie bez echa pozostaje również kwestia terminów płatności, które czasami, w skrajnych przypadkach sięgają roku – dodała.
Wiceminister Jacek Ozdoba odnosząc się do kwestii rosnących kosztów zaznaczył, że problemem jest przede wszystkim, gdzie unieszkodliwiać odpady medyczne i bliskość spalarni.
Bez zwiększenia liczby takich instalacji trudno będzie o zmniejszenie kosztów ich utylizacji. Wypełnienie luki, która uwidoczniła się na rynku w wyniku pandemii, pomoże nie tylko zmniejszyć koszty odbioru i utylizacji odpadów medycznych, ale też zwiększyć bezpieczeństwo i umożliwić rozwój placówek służby zdrowia – podkreślił Ozdoba.
Dodał też, że obecnie najważniejszą kwestią jest uruchomienie szybkiej ścieżki budowania instalacji do spalania odpadów, ponieważ na skutek likwidowania takich obiektów przez lata jesteśmy skazani przede wszystkim na instalacje prywatne. Przypomniał, że wojewódzkie fundusze ochrony środowiska przeznaczyły znaczące kwoty na wsparcie placówek medycznych znajdujących się w trudnej sytuacji w związku z wysokimi cenami odbioru odpadów, podyktowanymi małą liczbą spalarni odpadów medycznych i niebezpiecznych.
Sytuacja nie jest łatwa, ale nie tędy droga
Wiceprezes Szafranek-Braś przyznała, że prawdą jest, iż obecnie sytuacja jest trudna, z uwagi na sytuację pandemiczną, która spowodowała wzrost ilości odpadów oraz zmianę ich charakteru.
– Przed pandemią radziliśmy sobie bez żadnych problemów z bieżącym unieszkodliwianiem, podczas pandemii zdarzały się małe perturbacje, z którymi to na bieżąco, z sukcesem sobie dawaliśmy radę. Obserwując spadek zakażeń, a co się z tym wiąże zachorowań, sytuacja wolno się stabilizuje, normalnieje. Mamy więc nadzieję na spokojniejszą, bardziej ustabilizowaną pracę – podkreśliła.
– Podmioty takie jak nasz praktycznie cały czas inwestują w rozwój swojej infrastruktury, a w chwili obecnej problemem jedynie może być długotrwała procedura związana z uzyskaniem stosownych pozwoleń i zezwoleń. Na dzień dzisiejszy największym utrudnieniem w działalności instalacji jest decyzja na zbieranie odpadów medycznych ważna zaledwie 1 rok. Tak więc, spalarnie zanim dostaną jedno pozwolenie muszą zacząć się starać o kolejne ważne – wyjaśniła Szafranek-Braś.
Dodała: – Problem nie tkwi w uruchomieniu nowej instalacji, a jedynie w rzetelnym zbilansowaniu ilości wytwarzanych odpadów oraz aktualnie obowiązujących mocy przerobowych występujących w danym województwie. Centralna instalacja w kontekście odpadów medycznych może nie rozwiązać zasadniczego problemu jakim jest zróżnicowany dostęp do mocy przerobowych w danym województwie.
– Zasadą nadrzędną i całkowicie zrozumiałą jest zasada bliskości, tak więc centralna instalacja w kontekście odpadów medycznych nie do końca spełnia założenia zasady bliskości. Nadrzędne jest przyśpieszenie procedowania, które na dzień dzisiejszy wynosi 4/5 lat od momentu podjęcia decyzji – podkreśliła Szafranek-Braś.